poniedziałek, 26 maja 2014

Dziś Dzień Matki- Ja mogę uczcić tylko pamięć mojej Mamy-wierszem

Mojej mamie. Wiersz ten napisałam w kilka miesięcy po Jej odejściu. Wciąż dzwoniłam do Niej, wiedząc że nie odbierze, ale chciałam posłuchać Jej głosu z poczty głosowej ..."Witaj dodzwoniłeś się do Basi Łukomskiej a jeśli to ty córeczko zadzwoń na komórkę. Kocham Cię mama" Nietypowe nagranie - prawda? Ale jakże mi w tych dniach potrzebne. Zgrałam je na swój telefon. Mam do dziś. I słucham. Ale to właśnie to stało się impulsem do napisania wiersza- Niebiańska linia"
Mojej MAMIE

NIEBIAŃSKA LINIA

A gdyby tak można zadzwonić,
i spytać o świt tam w Niebie,
a między słowa włożyć tęsknotę
i Miłość – tak wielką Mamo – do Ciebie.

A jeśli zapytać, co robisz.
Czy życie duchowe nie jest tam udręką.
Czy słowa mówione wprost z serca
popłyną niebieską wstęgą?

A może wypełnić ciszę,
która została po Tobie,
sygnałem dzwonka do Nieba
powiedziałabyś Mamo, jak żyć tu na Ziemi trzeba?

Gdybym telefon miała,
co sięga błękitu chmur,
czy wtedy umiałabym wyznać,
jak wielki wciąż stawiam mur.

Gdyby i nawet był, telefon z błękitu Nieba,
to czy umiałabym wyznać, co we mnie, Mamo, dojrzewa?
A jeśli w swojej dobroci Bóg podaruje nam linię,
to kto potrafi by wyznać prawdę o karze i winie?

Mamo, najdroższa, kochana, nie ma sygnału do Nieba.
Musi wystarczyć mi wiara, lecz ona powoli umiera.
Miłość obdarta z nadziei, wiara, co bólem jest pełna.
Oczy wciąż łzami zalane, tego jestem dziś pewna.

Słowa cierpieniem i żalem, pełne aż do granic żałoby.
Smutek, co serce wypełnia. Mamo - potrzebuje odnowy!
Lecz kiedyś zadzwonię o świcie, gdy gołąb się wzbije do lotu,
i z Nieba spłynie na Ziemi, piękne i ciche westchnienie.

Wyczuje je sercem i duszą, ciało me drgnie też bezwolnie.
I wtedy powstanie wstęga, co sięgnie swym pięknem Bram Nieba.
Popłyną słowa Miłości i wiary, 
co rodzić się będzie, że jesteś Tam, 
Mamo, szczęśliwa… Chociaż żyjesz beze mnie...

Pomost zbudujesz wraz ze mną Wiary, Nadziei, Miłości,
lecz teraz pozwól mi Mamo…
Na zwykłe ludzkie słabości

Twoja córka Marta

Listopad 2009 r. Z cyklu Listy ni wysłane”

Na zdjęciu Mama Basia Łukomska i ja rok 1960



2 komentarze:

Aleksandra Katarzyna pisze...

Pani Marto,
wzruszyłam się kolejny razy!
Ten wiersz jest naprawdę bardzo piękny, "chwytający za serce"...
Ktoś, kto tak pisze, musi być obdarzony ogromnym Talentem, musi posiadać uczucia wyższe i musi też umieć je wyrazić (czy to twarzą w twarz, czy właśnie za pomocą poezji).
Podziwiam Panią, naprawdę!
I nie mówię tego, żeby się podlizać..
Zresztą, wielokrotnie już Pani wspominałam, iż jestem szczerą osobą i u mnie zawsze "co w sercu, to i na języku", że tak powiem.
Serdecznie pozdrawiam,
Ola Smulczyk

Marta Grzebuła pisze...

Dziękuję za te słowa!. Z serca pozdrawiam, Marta.