Słowa są obrazami
Marta Grzebuła BLOG AUTORSKI
sobota, 30 stycznia 2016
Książka Mój Świat: Konkurs #1/2016
Książka Mój Świat: Konkurs #1/2016: Już tak dawno nie było żadnego konkursu, że gdy w końcu sobie to uświadomiłam, postanowiłam szybciutko coś dla was zorganizować. Dl...
wtorek, 1 grudnia 2015
DOTYK PRZEZNACZENIA -recenzja
Zapraszam, raz jeszcze, do zapoznania się z recenzją powieści DOTYK PRZEZNACZENIA wydawnictwo ASTRUM.
Napisała ją Pani Jagieła i serdecznie Jej za nią dziękuję.
„Czy kłamstwo może stanowić trwały fundament naszego życia? Czy sprawnie zatajona prawda, która wcześniej czy później wyjdzie na światło dzienne, może pociągnąć za sobą kolejną ułudę, burząc tym samym pieczołowicie budowaną namiastkę rzeczywistości? W końcu, gdzie kończy się granica ludzkiej odporności na krzywdę, a zaczyna pilne wołanie o pomoc?
Helena, w ciągu niespełna dwudziestoletniego małżeńskiego pożycia, zdążyła zaopatrzyć się w porządną, nieprzepuszczalną dla uczuć zbroję, która nie tylko jest zdolna maskować wszelkie emocje, świadczące o nieszczęśliwym losie kobiety, ale przede wszystkim gotowa jest oszukać ją samą, dodając tym samym tylko kolejną cegiełkę do fałszywej konstrukcji zwanej życiem. Kobieta, maskując wszelkie niepowodzenia i ból, ukrywając za maską obojętności zaczątki poważnej depresji, zdaje się prowadzić normalne życie żony i matki. Jednak za szczelną ścianą jej niewielkiego domu rozgrywa się jej własna, osobista tragedia. Mąż tyran, który w zanadrzu posiada tylko kolejne zimne rozkazy, wszelkie cieplejsze uczucia kierując w stronę nowych kochanek. Obowiązki ograniczone jedynie do opieki nad dorosłą już córką i troszczeniem o wspólny dobytek. Życie zawężone do kolejnych dyrektyw męża, bez możliwości zakosztowania prawdziwego smaku spełnienia i szczęścia. Pewnego jednak dnia kropla goryczy zostaje przelana w umyśle kobiety, zmuszając ją do utorowania nowej ścieżki własnego życia. Życia bez męża.
Zahukana, cicha i niepewna siebie Helena, która przed laty zamknęła się w hermetycznych ścianach rodzinnego mieszkania, musi na nowo otworzyć się nie tylko na nowych ludzi, ale na uroki życia w ogóle. Czy Helena, bez wymaganego stażu pracy, bez zawodowego doświadczenia, za to z bagażem życiowych przeżyć na plecach, ma szansę na satysfakcjonującą pracę? Czy kobieta obudzi się w końcu z letargu, jakim było dotychczas jej życie? W końcu, czy tytułowy dotyk przeznaczenia nie naznaczy jej ponownie stygmatami bólu, w momencie gdy wszystko wydaje się wychodzić na prostą?
Najnowsza powieść Marty Grzebuły to historia z pozoru jedynie schematyczna. Zdradzona przez męża nieśmiała kobieta. Nieszczęśliwa, ograniczona do rozkazów małżonka, codzienność. To zarys fabuły wielu powieści obyczajowych, które mamy okazję poznać na rynku wydawniczym. Ale na tym wszelkie schematy się kończą, bowiem historia, którą stworzyła autorka, to przede wszystkim opowieść trudna, wzruszająca, a przy tym do bólu prawdziwa. Kłamstwo sprowadzane do roli kreatorki nieszczęścia. Przeznaczenie, które zataczając koło, na nowo naznacza ludzkie życie. W końcu prawda, która ujawniając swoje oblicze, uruchamia lawinę nieszczęść. Główna bohaterka, żyjąc pod dyktando nieczułego męża, jest faktycznym odbiciem wielu zahukanych, często zastraszanych, kobiet, które w prozie życie, zapomniały przede wszystkim o samych sobie. Znosząc coraz to nowe upokorzenia, chowając pod sercem wszelkie urazy, w końcu zapominając o własnej dumie, pragną jedynie szczęścia swoich dzieci, często przy tym zapominając, że prawdziwym źródłem ich zadowolenia jest szczery uśmiech na twarzy ukochanej mamy.
„Dotyk przeznaczenia” to książka, która pod fasadą lekkości języka, którym umiejętnie posługuje się autorka, skrywa wcale nielekką historię. Opowieść o Helenie jest niczym męcząca oko drzazga , która tak długo drażni nie dając o sobie zapomnieć, aż w końcu wywołuje mimowolne łzy, które gorzko spadają na policzki. Historia, w której jak w życiu, ból przeplata się z nagłym uśmiechem szczęścia, a cicha nadzieja zostaje przerwana nadchodzącym dramatem. Jedynym niedociągnięciem, który według mojej opinii, po trosze wpłynął na odbiór całej historii, było zbyt szybkie tempo rozwoju niektórych wątków, które wolniej poprowadzone, z pewnością jeszcze mocniej poruszyłyby struny serca czytelnika. Nie mniej jednak powieść pani Marty to historia, która przez wzgląd na gorzki smak całej historii, z pewnością na długo pozostaje w pamięci. Polecam! Joanna Jagieła”
czwartek, 12 listopada 2015
Książka z dedykacją, już można zamawiać
Książka z dedykacją, już można zamawiać
12
lis
TU KUPISZ NAJSZYBCIEJ, NAJTANIEJ u wydawcy
niedziela, 25 października 2015
czwartek, 8 października 2015
Kolejna przedpremierowa recenzja DOTYK PRZEZNACZENIA
I jeszcze jedna, przedpremierowa recenzja DOTYKU PRZEZNACZENIA, za którą również serdecznie dziękuję Pani Joannie.
"Czy kłamstwo może stanowić trwały fundament naszego życia? Czy sprawnie zatajona prawda, która wcześniej czy później wyjdzie na światło dzienne, może pociągnąć za sobą kolejną ułudę, burząc tym samym pieczołowicie budowaną namiastkę rzeczywistości? W końcu, gdzie kończy się granica ludzkiej odporności na krzywdę, a zaczyna pilne wołanie o pomoc?
Helena, w ciągu niespełna dwudziestoletniego małżeńskiego pożycia, zdążyła zaopatrzyć się w porządną, nieprzepuszczalną dla uczuć zbroję, która nie tylko jest zdolna maskować wszelkie emocje, świadczące o nieszczęśliwym losie kobiety, ale przede wszystkim gotowa jest oszukać ją samą, dodając tym samym tylko kolejną cegiełkę do fałszywej konstrukcji zwanej życiem. Kobieta, maskując wszelkie niepowodzenia i ból, ukrywając za maską obojętności zaczątki poważnej depresji, zdaje się prowadzić normalne życie żony i matki. Jednak za szczelną ścianą jej niewielkiego domu rozgrywa się jej własna, osobista tragedia. Mąż tyran, który w zanadrzu posiada tylko kolejne zimne rozkazy, wszelkie cieplejsze uczucia kierując w stronę nowych kochanek. Obowiązki ograniczone jedynie do opieki nad dorosłą już córką i troszczeniem o wspólny dobytek. Życie zawężone do kolejnych dyrektyw męża, bez możliwości zakosztowania prawdziwego smaku spełnienia i szczęścia. Pewnego jednak dnia kropla goryczy zostaje przelana w umyśle kobiety, zmuszając ją do utorowania nowej ścieżki własnego życia. Życia bez męża.
Zahukana, cicha i niepewna siebie Helena, która przed laty zamknęła się w hermetycznych ścianach rodzinnego mieszkania, musi na nowo otworzyć się nie tylko na nowych ludzi, ale na uroki życia w ogóle. Czy Helena, bez wymaganego stażu pracy, bez zawodowego doświadczenia, za to z bagażem życiowych przeżyć na plecach, ma szansę na satysfakcjonującą pracę? Czy kobieta obudzi się w końcu z letargu, jakim było dotychczas jej życie? W końcu, czy tytułowy dotyk przeznaczenia nie naznaczy jej ponownie stygmatami bólu, w momencie gdy wszystko wydaje się wychodzić na prostą?
Najnowsza powieść Marty Grzebuły to historia z pozoru jedynie schematyczna. Zdradzona przez męża nieśmiała kobieta. Nieszczęśliwa, ograniczona do rozkazów małżonka, codzienność. To zarys fabuły wielu powieści obyczajowych, które mamy okazję poznać na rynku wydawniczym. Ale na tym wszelkie schematy się kończą, bowiem historia, którą stworzyła autorka, to przede wszystkim opowieść trudna, wzruszająca, a przy tym do bólu prawdziwa. Kłamstwo sprowadzane do roli kreatorki nieszczęścia. Przeznaczenie, które zataczając koło, na nowo naznacza ludzkie życie. W końcu prawda, która ujawniając swoje oblicze, uruchamia lawinę nieszczęść. Główna bohaterka, żyjąc pod dyktando nieczułego męża, jest faktycznym odbiciem wielu zahukanych, często zastraszanych, kobiet, które w prozie życie, zapomniały przede wszystkim o samych sobie. Znosząc coraz to nowe upokorzenia, chowając pod sercem wszelkie urazy, w końcu zapominając o własnej dumie, pragną jedynie szczęścia swoich dzieci, często przy tym zapominając, że prawdziwym źródłem ich zadowolenia jest szczery uśmiech na twarzy ukochanej mamy.
„Dotyk przeznaczenia” to książka, która pod fasadą lekkości języka, którym umiejętnie posługuje się autorka, skrywa wcale nielekką historię. Opowieść o Helenie jest niczym męcząca oko drzazga , która tak długo drażni nie dając o sobie zapomnieć, aż w końcu wywołuje mimowolne łzy, które gorzko spadają na policzki. Historia, w której jak w życiu, ból przeplata się z nagłym uśmiechem szczęścia, a cicha nadzieja zostaje przerwana nadchodzącym dramatem. Jedynym niedociągnięciem, który według mojej opinii, po trosze wpłynął na odbiór całej historii, było zbyt szybkie tempo rozwoju niektórych wątków, które wolniej poprowadzone, z pewnością jeszcze mocniej poruszyłyby struny serca czytelnika. Nie mniej jednak powieść pani Marty to historia, która przez wzgląd na gorzki smak całej historii, z pewnością na długo pozostaje w pamięci. Polecam! Joanna Jagieła"
"Czy kłamstwo może stanowić trwały fundament naszego życia? Czy sprawnie zatajona prawda, która wcześniej czy później wyjdzie na światło dzienne, może pociągnąć za sobą kolejną ułudę, burząc tym samym pieczołowicie budowaną namiastkę rzeczywistości? W końcu, gdzie kończy się granica ludzkiej odporności na krzywdę, a zaczyna pilne wołanie o pomoc?
Helena, w ciągu niespełna dwudziestoletniego małżeńskiego pożycia, zdążyła zaopatrzyć się w porządną, nieprzepuszczalną dla uczuć zbroję, która nie tylko jest zdolna maskować wszelkie emocje, świadczące o nieszczęśliwym losie kobiety, ale przede wszystkim gotowa jest oszukać ją samą, dodając tym samym tylko kolejną cegiełkę do fałszywej konstrukcji zwanej życiem. Kobieta, maskując wszelkie niepowodzenia i ból, ukrywając za maską obojętności zaczątki poważnej depresji, zdaje się prowadzić normalne życie żony i matki. Jednak za szczelną ścianą jej niewielkiego domu rozgrywa się jej własna, osobista tragedia. Mąż tyran, który w zanadrzu posiada tylko kolejne zimne rozkazy, wszelkie cieplejsze uczucia kierując w stronę nowych kochanek. Obowiązki ograniczone jedynie do opieki nad dorosłą już córką i troszczeniem o wspólny dobytek. Życie zawężone do kolejnych dyrektyw męża, bez możliwości zakosztowania prawdziwego smaku spełnienia i szczęścia. Pewnego jednak dnia kropla goryczy zostaje przelana w umyśle kobiety, zmuszając ją do utorowania nowej ścieżki własnego życia. Życia bez męża.
Zahukana, cicha i niepewna siebie Helena, która przed laty zamknęła się w hermetycznych ścianach rodzinnego mieszkania, musi na nowo otworzyć się nie tylko na nowych ludzi, ale na uroki życia w ogóle. Czy Helena, bez wymaganego stażu pracy, bez zawodowego doświadczenia, za to z bagażem życiowych przeżyć na plecach, ma szansę na satysfakcjonującą pracę? Czy kobieta obudzi się w końcu z letargu, jakim było dotychczas jej życie? W końcu, czy tytułowy dotyk przeznaczenia nie naznaczy jej ponownie stygmatami bólu, w momencie gdy wszystko wydaje się wychodzić na prostą?
Najnowsza powieść Marty Grzebuły to historia z pozoru jedynie schematyczna. Zdradzona przez męża nieśmiała kobieta. Nieszczęśliwa, ograniczona do rozkazów małżonka, codzienność. To zarys fabuły wielu powieści obyczajowych, które mamy okazję poznać na rynku wydawniczym. Ale na tym wszelkie schematy się kończą, bowiem historia, którą stworzyła autorka, to przede wszystkim opowieść trudna, wzruszająca, a przy tym do bólu prawdziwa. Kłamstwo sprowadzane do roli kreatorki nieszczęścia. Przeznaczenie, które zataczając koło, na nowo naznacza ludzkie życie. W końcu prawda, która ujawniając swoje oblicze, uruchamia lawinę nieszczęść. Główna bohaterka, żyjąc pod dyktando nieczułego męża, jest faktycznym odbiciem wielu zahukanych, często zastraszanych, kobiet, które w prozie życie, zapomniały przede wszystkim o samych sobie. Znosząc coraz to nowe upokorzenia, chowając pod sercem wszelkie urazy, w końcu zapominając o własnej dumie, pragną jedynie szczęścia swoich dzieci, często przy tym zapominając, że prawdziwym źródłem ich zadowolenia jest szczery uśmiech na twarzy ukochanej mamy.
„Dotyk przeznaczenia” to książka, która pod fasadą lekkości języka, którym umiejętnie posługuje się autorka, skrywa wcale nielekką historię. Opowieść o Helenie jest niczym męcząca oko drzazga , która tak długo drażni nie dając o sobie zapomnieć, aż w końcu wywołuje mimowolne łzy, które gorzko spadają na policzki. Historia, w której jak w życiu, ból przeplata się z nagłym uśmiechem szczęścia, a cicha nadzieja zostaje przerwana nadchodzącym dramatem. Jedynym niedociągnięciem, który według mojej opinii, po trosze wpłynął na odbiór całej historii, było zbyt szybkie tempo rozwoju niektórych wątków, które wolniej poprowadzone, z pewnością jeszcze mocniej poruszyłyby struny serca czytelnika. Nie mniej jednak powieść pani Marty to historia, która przez wzgląd na gorzki smak całej historii, z pewnością na długo pozostaje w pamięci. Polecam! Joanna Jagieła"
Przedpremierowo - recenzja DOTYK PRZEZNACZENIA
Przedpremierowa recenzja DOTYK PRZEZNACZENIA Anna Kasiuk, za którą serdecznie dziękuję.
"Droga Pani Marto...
Przeczytałam. Spłakałam się, jak bóbr. Chciałabym umieć opisać Pani powieść bez uczuć, z chłodem w wypracowanym spojrzeniu recenzenta, ale tak nie potrafię. Do wszystkiego podchodzę bowiem bardzo emocjonalnie.
Helena... Postać tragiczna powieści. Udało jej się wykraść losowi odrobinę przyjemności, tą odrobiną była miłość do Adama. Silna, mocna i nieugięta. Zaowocowała pojawieniem się na świecie Patrycji, co pozwoliło cieszyć jej się szczęściem przez niemal dwadzieścia lat i tym samym cierpliwie znosić podłość i złe traktowanie męża.
Krucha i bardzo wrażliwa kobieta, delikatna i narażona na wieloletnie poniżanie, przywołuje przed oczy obraz wielu kobiet, które w zaciszu swoich domów, z rąk mężczyzn, którzy powinni stanowić ich oparcie i czcić je, znoszą podobne niegodziwe traktowanie w ciszy i z pokorą. Według mnie Helena okazałą się silną kobietą, która dzielnie stawiała czoła podłemu losowi, wciąż drwiącemu z jej uparcie zachowywanego milczenia. Ofiara którą poniosła, nie była potrzebna. Niestety Helena została napiętnowana dotykiem przeznaczenia, z którym mimo prób nie wygrała.
Powieść niesamowita. Miarkująca natężenie zdarzeń, skupiająca uwagę na szczegółach, które uwielbiam... Pogoda, wiatr, zasypane ulice. Uczucia bohaterów odzwierciedlane w bardzo harmonijny sposób przez zmieniającą się aurę, co według mnie dodawało im patosu.
Podobała mi się. Powiem więcej, trafiła całkowicie w moje przekonanie, że pewne rzeczy nie są od nas zależne. Bez względu jaką drogę wybierzemy, jej scenariusz do niej już powstał a my nie mieliśmy najmniejszego wpływu na to. Przeciwstawiając się, powodujemy jedynie powstawanie nowych zdarzeń, z których jednak będziemy musieli się wyplątać, by podążać dalej wyznaczoną nam drogą...
Z pewnością nabędę tę powieść, chciałabym żeby zajęła ona swoje miejsce w mojej bibliotece.
Z wyrazami szacunku,
Ania Kasiuk
"Droga Pani Marto...
Przeczytałam. Spłakałam się, jak bóbr. Chciałabym umieć opisać Pani powieść bez uczuć, z chłodem w wypracowanym spojrzeniu recenzenta, ale tak nie potrafię. Do wszystkiego podchodzę bowiem bardzo emocjonalnie.
Helena... Postać tragiczna powieści. Udało jej się wykraść losowi odrobinę przyjemności, tą odrobiną była miłość do Adama. Silna, mocna i nieugięta. Zaowocowała pojawieniem się na świecie Patrycji, co pozwoliło cieszyć jej się szczęściem przez niemal dwadzieścia lat i tym samym cierpliwie znosić podłość i złe traktowanie męża.
Krucha i bardzo wrażliwa kobieta, delikatna i narażona na wieloletnie poniżanie, przywołuje przed oczy obraz wielu kobiet, które w zaciszu swoich domów, z rąk mężczyzn, którzy powinni stanowić ich oparcie i czcić je, znoszą podobne niegodziwe traktowanie w ciszy i z pokorą. Według mnie Helena okazałą się silną kobietą, która dzielnie stawiała czoła podłemu losowi, wciąż drwiącemu z jej uparcie zachowywanego milczenia. Ofiara którą poniosła, nie była potrzebna. Niestety Helena została napiętnowana dotykiem przeznaczenia, z którym mimo prób nie wygrała.
Powieść niesamowita. Miarkująca natężenie zdarzeń, skupiająca uwagę na szczegółach, które uwielbiam... Pogoda, wiatr, zasypane ulice. Uczucia bohaterów odzwierciedlane w bardzo harmonijny sposób przez zmieniającą się aurę, co według mnie dodawało im patosu.
Podobała mi się. Powiem więcej, trafiła całkowicie w moje przekonanie, że pewne rzeczy nie są od nas zależne. Bez względu jaką drogę wybierzemy, jej scenariusz do niej już powstał a my nie mieliśmy najmniejszego wpływu na to. Przeciwstawiając się, powodujemy jedynie powstawanie nowych zdarzeń, z których jednak będziemy musieli się wyplątać, by podążać dalej wyznaczoną nam drogą...
Z pewnością nabędę tę powieść, chciałabym żeby zajęła ona swoje miejsce w mojej bibliotece.
Z wyrazami szacunku,
Ania Kasiuk
DOTYK PRZEZNACZENIA, opis, przedpremierowa recenzja. Wkrótce pojawi się w sprzedaży.
Kochani Czytelnicy, lada dzień, lada chwila premiera nowej powieści mojego autorstwa "Dotyk przeznaczenia"
O czym jest powieść?
DOTYK PRZEZNACZENIA autorstwa Marty Grzebuły opowiada o losach kobiety, która przez dwadzieścia lat żyje w przekonaniu, że jej małżeństwo jest idealne. Okłamuje siebie i bliskich. Ukrywa bolesną prawdę, bojąc się nie kompromitacji, ale tego, że zmarnowała tyle lat. Zdradzana, podporządkowana mężowi, skazana na życie w czterech ścianach, jako "pani domu" tak naprawdę pogrąża się w depresji. Nie dostrzega tego ani mąż, ani córka. Ale wszystko do czasu. Ta bezwolna, żyjąca w iluzorycznym świecie kobieta, w końcu zaczyna pojmować i akceptować prawdę, również tę skrywaną w przeszłości. Lecz czy kłamstwo, na którym zbudowała życie, swoje, jak i życie córki oraz męża, w końcu wyjdzie na jaw? Powieść nie należy do tak zwanych łatwych i przyjemnych ani też do takich, które kończą się happy endem. Wnikliwy czytelnik tej lektury musi sięgnąć do świata, w którym sam nigdy być może nie chciałby się znaleźć. Ale świat ten - niedostrzegalny, pomijany szeptem, niestety istnieje i nie da się od niego uciec. Przeciwnie, wraz z bohaterami powieści czytelnik będzie brał udział w odkrywaniu własnych emocji i szukaniu odpowiedzi na często niewygodne pytania, które we wstępie zadała autorka.
Zapraszam do lektury.
O czym jest powieść?
DOTYK PRZEZNACZENIA autorstwa Marty Grzebuły opowiada o losach kobiety, która przez dwadzieścia lat żyje w przekonaniu, że jej małżeństwo jest idealne. Okłamuje siebie i bliskich. Ukrywa bolesną prawdę, bojąc się nie kompromitacji, ale tego, że zmarnowała tyle lat. Zdradzana, podporządkowana mężowi, skazana na życie w czterech ścianach, jako "pani domu" tak naprawdę pogrąża się w depresji. Nie dostrzega tego ani mąż, ani córka. Ale wszystko do czasu. Ta bezwolna, żyjąca w iluzorycznym świecie kobieta, w końcu zaczyna pojmować i akceptować prawdę, również tę skrywaną w przeszłości. Lecz czy kłamstwo, na którym zbudowała życie, swoje, jak i życie córki oraz męża, w końcu wyjdzie na jaw? Powieść nie należy do tak zwanych łatwych i przyjemnych ani też do takich, które kończą się happy endem. Wnikliwy czytelnik tej lektury musi sięgnąć do świata, w którym sam nigdy być może nie chciałby się znaleźć. Ale świat ten - niedostrzegalny, pomijany szeptem, niestety istnieje i nie da się od niego uciec. Przeciwnie, wraz z bohaterami powieści czytelnik będzie brał udział w odkrywaniu własnych emocji i szukaniu odpowiedzi na często niewygodne pytania, które we wstępie zadała autorka.
Zapraszam do lektury.
środa, 7 października 2015
SZACHOWNICA ŚMIERCI - kilka słów - recenzja - o tej powieści.
SZACHOWNICA ŚMIERCI- Wiecie dlaczego lubię tę powieść? Ponieważ do jej napisania zainspirował mnie syn Michał Ryba Ryba nie tylko, że podsunął pomysł, snując opowieści o pewnej grze, ale i stał się modelem, jak i pomysłodawcą okładki. Wydawca eboookowo, Pani Katarzyna Krzan dopełniła jej ostatecznego wyglądu.
SZACHOWNICA ŚMIERCI
fragment recenzji - Dorota Pansewicz - Powieść Marty Grzebuły „Szachownica śmierci” zaciekawiła mnie już od samego początku. Spotkałam się tu z bardzo ciekawym pomysłem na fabułę. Oto pewnej nocy jakaś tajemnicza postać zabija dwóch mężczyzn. Jak się później okazuje, w znalezionych ciałach ofiar nie było prawie w ogóle krwi, wyglądały one, jakby były zmumifikowane. Prowadzone śledztwo wskazuje, że prawdopodobnie nie były to przypadkowe ofiary, lecz mające pewne powiązania z Czarnym Aniołem Śmierci, czczonym od lat przez rodzinę Brockich. Ten dziwny kult zapoczątkowany został wiele lat temu przez Alberta Brockiego. Obecnie jego wnuk, Jerry, po śmierci ojca, Olafa, przejmuje dziedzictwo, którym jest nie tylko posiadłość zbudowana przez Alberta, ale też związane z owym tajemniczym Aniołem Śmierci piętno, ciężkie brzemię. Brzemię polegające na służbie Aniołowi Śmierci… Dochodzi do makabrycznych zbrodni, giną kolejni ludzie, dochodzi do przerażających zjawisk… Czy uda się przerwać pasmo morderstw? Kim dokładnie jest Anioł Śmierci? Na czyje zlecenie działa? Jaki cel sobie stawia? Czy to naprawdę on zabija? A może ktoś inny? Czy Jerry do końca swojego życia będzie skazany na ciężką służbę u niego? A kim jest mężczyzna, który kilka lat wcześniej uciekł ze szpitala psychiatrycznego? Te pytania dość szybko pojawiły się w mojej głowie, toteż z narastającym zainteresowaniem śledziłam kolejne wydarzenia, chcąc uzyskać odpowiedzi na nurtujące mnie zagadnienia.
Przyznam, że nie było tak łatwo uzyskać odpowiedzi na owe pytania. Autorka, kreując wydarzenia, wprowadza czytelnika do labiryntu pełnego nieznanych, tajemniczych uliczek, z których wiele wydaje się prowadzić do wyjścia, lecz okazują się zwodnicze. Przeszłość łączy się tu z teraźniejszością i nic nie jest takie, jakie się wydaje.
https://www.e-bookowo.pl/proza/szachownica-smierci.html
fragment recenzji - Dorota Pansewicz - Powieść Marty Grzebuły „Szachownica śmierci” zaciekawiła mnie już od samego początku. Spotkałam się tu z bardzo ciekawym pomysłem na fabułę. Oto pewnej nocy jakaś tajemnicza postać zabija dwóch mężczyzn. Jak się później okazuje, w znalezionych ciałach ofiar nie było prawie w ogóle krwi, wyglądały one, jakby były zmumifikowane. Prowadzone śledztwo wskazuje, że prawdopodobnie nie były to przypadkowe ofiary, lecz mające pewne powiązania z Czarnym Aniołem Śmierci, czczonym od lat przez rodzinę Brockich. Ten dziwny kult zapoczątkowany został wiele lat temu przez Alberta Brockiego. Obecnie jego wnuk, Jerry, po śmierci ojca, Olafa, przejmuje dziedzictwo, którym jest nie tylko posiadłość zbudowana przez Alberta, ale też związane z owym tajemniczym Aniołem Śmierci piętno, ciężkie brzemię. Brzemię polegające na służbie Aniołowi Śmierci… Dochodzi do makabrycznych zbrodni, giną kolejni ludzie, dochodzi do przerażających zjawisk… Czy uda się przerwać pasmo morderstw? Kim dokładnie jest Anioł Śmierci? Na czyje zlecenie działa? Jaki cel sobie stawia? Czy to naprawdę on zabija? A może ktoś inny? Czy Jerry do końca swojego życia będzie skazany na ciężką służbę u niego? A kim jest mężczyzna, który kilka lat wcześniej uciekł ze szpitala psychiatrycznego? Te pytania dość szybko pojawiły się w mojej głowie, toteż z narastającym zainteresowaniem śledziłam kolejne wydarzenia, chcąc uzyskać odpowiedzi na nurtujące mnie zagadnienia.
Przyznam, że nie było tak łatwo uzyskać odpowiedzi na owe pytania. Autorka, kreując wydarzenia, wprowadza czytelnika do labiryntu pełnego nieznanych, tajemniczych uliczek, z których wiele wydaje się prowadzić do wyjścia, lecz okazują się zwodnicze. Przeszłość łączy się tu z teraźniejszością i nic nie jest takie, jakie się wydaje.
https://www.e-bookowo.pl/proza/szachownica-smierci.html
sobota, 4 kwietnia 2015
niedziela, 29 marca 2015
ZAPRASZAM. Do wygrania powieści
Zapraszam Was na Facebook.
Dobijamy do 800? nagrody czekają. Dwie powieści do wygrania. Zapraszam. Osoba 799, 800, i 801 wygrywa! https://www.facebook.com/MartaGrzebula?ref=
hl
Dobijamy do 800? nagrody czekają. Dwie powieści do wygrania. Zapraszam. Osoba 799, 800, i 801 wygrywa! https://www.facebook.com/MartaGrzebula?ref=
hl
poniedziałek, 26 maja 2014
Dziś Dzień Matki- Ja mogę uczcić tylko pamięć mojej Mamy-wierszem
Mojej mamie. Wiersz ten napisałam w kilka miesięcy po Jej odejściu. Wciąż dzwoniłam do Niej, wiedząc że nie odbierze, ale chciałam posłuchać Jej głosu z poczty głosowej ..."Witaj dodzwoniłeś się do Basi Łukomskiej a jeśli to ty córeczko zadzwoń na komórkę. Kocham Cię mama" Nietypowe nagranie - prawda? Ale jakże mi w tych dniach potrzebne. Zgrałam je na swój telefon. Mam do dziś. I słucham. Ale to właśnie to stało się impulsem do napisania wiersza- Niebiańska linia"
Mojej MAMIE
NIEBIAŃSKA LINIA
A gdyby tak można zadzwonić,
i spytać o świt tam w Niebie,
a między słowa włożyć tęsknotę
i Miłość – tak wielką Mamo – do Ciebie.
A jeśli zapytać, co robisz.
Czy życie duchowe nie jest tam udręką.
Czy słowa mówione wprost z serca
popłyną niebieską wstęgą?
A może wypełnić ciszę,
która została po Tobie,
sygnałem dzwonka do Nieba
powiedziałabyś Mamo, jak żyć tu na Ziemi trzeba?
Gdybym telefon miała,
co sięga błękitu chmur,
czy wtedy umiałabym wyznać,
jak wielki wciąż stawiam mur.
Gdyby i nawet był, telefon z błękitu Nieba,
to czy umiałabym wyznać, co we mnie, Mamo, dojrzewa?
A jeśli w swojej dobroci Bóg podaruje nam linię,
to kto potrafi by wyznać prawdę o karze i winie?
Mamo, najdroższa, kochana, nie ma sygnału do Nieba.
Musi wystarczyć mi wiara, lecz ona powoli umiera.
Miłość obdarta z nadziei, wiara, co bólem jest pełna.
Oczy wciąż łzami zalane, tego jestem dziś pewna.
Słowa cierpieniem i żalem, pełne aż do granic żałoby.
Smutek, co serce wypełnia. Mamo - potrzebuje odnowy!
Lecz kiedyś zadzwonię o świcie, gdy gołąb się wzbije do lotu,
i z Nieba spłynie na Ziemi, piękne i ciche westchnienie.
Wyczuje je sercem i duszą, ciało me drgnie też bezwolnie.
I wtedy powstanie wstęga, co sięgnie swym pięknem Bram Nieba.
Popłyną słowa Miłości i wiary, co rodzić się będzie, że jesteś Tam,
Mamo, szczęśliwa… Chociaż żyjesz beze mnie...
Pomost zbudujesz wraz ze mną Wiary, Nadziei, Miłości,
lecz teraz pozwól mi Mamo…
Na zwykłe ludzkie słabości
Twoja córka Marta
Listopad 2009 r. Z cyklu Listy ni wysłane”
Na zdjęciu Mama Basia Łukomska i ja rok 1960
Mojej MAMIE
NIEBIAŃSKA LINIA
A gdyby tak można zadzwonić,
i spytać o świt tam w Niebie,
a między słowa włożyć tęsknotę
i Miłość – tak wielką Mamo – do Ciebie.
A jeśli zapytać, co robisz.
Czy życie duchowe nie jest tam udręką.
Czy słowa mówione wprost z serca
popłyną niebieską wstęgą?
A może wypełnić ciszę,
która została po Tobie,
sygnałem dzwonka do Nieba
powiedziałabyś Mamo, jak żyć tu na Ziemi trzeba?
Gdybym telefon miała,
co sięga błękitu chmur,
czy wtedy umiałabym wyznać,
jak wielki wciąż stawiam mur.
Gdyby i nawet był, telefon z błękitu Nieba,
to czy umiałabym wyznać, co we mnie, Mamo, dojrzewa?
A jeśli w swojej dobroci Bóg podaruje nam linię,
to kto potrafi by wyznać prawdę o karze i winie?
Mamo, najdroższa, kochana, nie ma sygnału do Nieba.
Musi wystarczyć mi wiara, lecz ona powoli umiera.
Miłość obdarta z nadziei, wiara, co bólem jest pełna.
Oczy wciąż łzami zalane, tego jestem dziś pewna.
Słowa cierpieniem i żalem, pełne aż do granic żałoby.
Smutek, co serce wypełnia. Mamo - potrzebuje odnowy!
Lecz kiedyś zadzwonię o świcie, gdy gołąb się wzbije do lotu,
i z Nieba spłynie na Ziemi, piękne i ciche westchnienie.
Wyczuje je sercem i duszą, ciało me drgnie też bezwolnie.
I wtedy powstanie wstęga, co sięgnie swym pięknem Bram Nieba.
Popłyną słowa Miłości i wiary, co rodzić się będzie, że jesteś Tam,
Mamo, szczęśliwa… Chociaż żyjesz beze mnie...
Pomost zbudujesz wraz ze mną Wiary, Nadziei, Miłości,
lecz teraz pozwól mi Mamo…
Na zwykłe ludzkie słabości
Twoja córka Marta
Listopad 2009 r. Z cyklu Listy ni wysłane”
Na zdjęciu Mama Basia Łukomska i ja rok 1960
środa, 23 kwietnia 2014
Małe podsumowanie, wielkie podziękowanie
Coraz więcej recenzji, coraz lepszych, ale są i takie, które określę mianem "wyważone". Jednak co by nie pisać to OSZUKANA i OBSESJA cieszą się największym powodzeniem, co mnie bardzo cieszy. Przekłada się to na ich sprzedaż. Ostatnio Pani Kasia O. poinformowała mnie, że na google play zakupiła wszystkie z czterech tam prezentowanych moich książek. Zajrzałam i zdziwiłam się mile. "Przepaść samobójców", która miała różne, czasem nieprzychylne recenzje, została tam określona mianem: "Mistrzostwo" aż wzruszyłam się czytając zamieszczone komentarze. Komentarze dotyczące nie tylko "Przepaści samobójców" Ale by nie było za słodko, często spotykam się ze zdaniem: " szkoda, że nie ma lepszej korekty". I cóż...tak, to prawda. Lecz większość recenzentów zwraca uwagę, iż to że pojawiają się "małe niedociągnięcia w żaden sposób nie rzutuje na odbiór tekstu"
Uf, chciałabym napisać. Ale bywa, że pomimo faktu iż nad tekstem pracuje po dwóch, - odrębnie- korektorów błędów się nie uniknie. Ale obiecuję, że powieść, która niebawem pojawi się w sprzedaży, a jest to "Westchnienie Amandy" tych błędów mieć nie będzie. Sądzę, że żadnych.
Moi Kochani Czytelnicy, dziękuję Wam za wyrażanie swoich opinii, czasem "szczerych aż do bólu" ale zawsze podkreślacie, co dodaje mnie, jako autorce, skrzydeł, że skupiacie się na tekście, na przesłaniu zawartym w powieści. I że zawsze odczytujecie je poprawnie. Wiem to z Waszych maili do mnie, z Waszych wpisów na blogach itd.
Jestem Wam niezmiernie wdzięczna za Waszą szczerość, za maile, tak ciepłe, serdeczne, choć niepozbawione nut krytyki. Nie mniej jednak wszystko sprowadza się do jednego zdania. Zdania, które niedawno przeczytałam w mailu od Pani Weroniki:
" Pani Marto Pani książki pozwalają oderwać się od tego, co niemiłe, co czasem dręczy. Ale jednocześnie, jak powiedziała moja mama, uczą jak żyć, jak rozwiązywać własne kłopoty. Jest Pani nie tylko dobrą pisarką, ale i bardzo mądrą kobietą..."
I cóż Kochani..po przeczytaniu takich słów { to że się wzruszyłam, popłakałam, to nic} ale uwierzyłam, że to, co dla mnie jako człowieka jest ważne, cenne i co tak pragnęłam przekazać i nadal przekazuję w moich powieściach jest czytelne. A co to jest?
Wiara, Nadzieja, Miłość.
Nie doszukujcie się teraz patosu w tych słowach, a prawdy życiowej, w którą ja uwierzyłam lata temu, gdy moje życie było niczym karuzela...Ale wciąż spadałam. Dźwignęłam się tylko dzięki temu, że te magiczne trzy słowa wciąż silnie we mnie trwały.
I niech trwają w Was, Kochani Czytelnicy. A jeśli czasem zwątpicie to sięgnijcie po książkę...Może być moją, ale nie koniecznie. Bo prawdą jest też to, co lata temu mówiła do mnie moja śp. Mama Basia:
" Martusiu książki też uczą żyć...A czasem są podszeptem, podpowiedzią na to, jak rozwiązać własne problemy..."
I miała rację...
Pozdrawiam Was serdecznie i raz jeszcze dziękuję za to, że tak chętnie czytacie moje książki. Książki, które nie tylko uczą...ale bywa, że bawią...Lub porywają do świata nadprzyrodzonych zjawisk jak w przypadku "Szachownicy Śmierci" i "Przepaści samobójców" a czasem porywają w ramiona pięknego mężczyzny, czy kobiety. A czasem pozwalają spojrzeć na problemy dorosłych oczami dziecka...
Marta Grzebuła
Uf, chciałabym napisać. Ale bywa, że pomimo faktu iż nad tekstem pracuje po dwóch, - odrębnie- korektorów błędów się nie uniknie. Ale obiecuję, że powieść, która niebawem pojawi się w sprzedaży, a jest to "Westchnienie Amandy" tych błędów mieć nie będzie. Sądzę, że żadnych.
Moi Kochani Czytelnicy, dziękuję Wam za wyrażanie swoich opinii, czasem "szczerych aż do bólu" ale zawsze podkreślacie, co dodaje mnie, jako autorce, skrzydeł, że skupiacie się na tekście, na przesłaniu zawartym w powieści. I że zawsze odczytujecie je poprawnie. Wiem to z Waszych maili do mnie, z Waszych wpisów na blogach itd.
Jestem Wam niezmiernie wdzięczna za Waszą szczerość, za maile, tak ciepłe, serdeczne, choć niepozbawione nut krytyki. Nie mniej jednak wszystko sprowadza się do jednego zdania. Zdania, które niedawno przeczytałam w mailu od Pani Weroniki:
" Pani Marto Pani książki pozwalają oderwać się od tego, co niemiłe, co czasem dręczy. Ale jednocześnie, jak powiedziała moja mama, uczą jak żyć, jak rozwiązywać własne kłopoty. Jest Pani nie tylko dobrą pisarką, ale i bardzo mądrą kobietą..."
I cóż Kochani..po przeczytaniu takich słów { to że się wzruszyłam, popłakałam, to nic} ale uwierzyłam, że to, co dla mnie jako człowieka jest ważne, cenne i co tak pragnęłam przekazać i nadal przekazuję w moich powieściach jest czytelne. A co to jest?
Wiara, Nadzieja, Miłość.
Nie doszukujcie się teraz patosu w tych słowach, a prawdy życiowej, w którą ja uwierzyłam lata temu, gdy moje życie było niczym karuzela...Ale wciąż spadałam. Dźwignęłam się tylko dzięki temu, że te magiczne trzy słowa wciąż silnie we mnie trwały.
I niech trwają w Was, Kochani Czytelnicy. A jeśli czasem zwątpicie to sięgnijcie po książkę...Może być moją, ale nie koniecznie. Bo prawdą jest też to, co lata temu mówiła do mnie moja śp. Mama Basia:
" Martusiu książki też uczą żyć...A czasem są podszeptem, podpowiedzią na to, jak rozwiązać własne problemy..."
I miała rację...
Pozdrawiam Was serdecznie i raz jeszcze dziękuję za to, że tak chętnie czytacie moje książki. Książki, które nie tylko uczą...ale bywa, że bawią...Lub porywają do świata nadprzyrodzonych zjawisk jak w przypadku "Szachownicy Śmierci" i "Przepaści samobójców" a czasem porywają w ramiona pięknego mężczyzny, czy kobiety. A czasem pozwalają spojrzeć na problemy dorosłych oczami dziecka...
Marta Grzebuła
Subskrybuj:
Posty (Atom)